Strona:PL Eminescu - Wybór poezji i poematów.djvu/72

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Znów na swem miejscu gwiazda lśni
pośród zmierzchowej głuszy —
i jak za dawnych, dawnych dni
świetlnemi skrami prószy.

Zapada dzień w zgęszczony mrok,
noc pełznie czerniejąca —
księżyc magiczny wznosi trok
i rosę z siebie strąca.

Srebrzą się łany; — słychać skrzyp...
...zamknęły się podwoje...
w ogrodzie, w cieniu starych lip
— oto tam... siedzą... we dwoje...

„Pozwól bym złożył głowę mą,
najdroższa, na twe łono —
przejasne oczy twoje lśnią
słodyczą niezmierzoną.

Snem chłodnym, który oto śnisz
przeniknij myśli moje —
i rozlej świętą ciszę cisz
na żądz mych nieukoje.