Przejdź do zawartości

Strona:PL Eliza Orzeszkowa - Zygmunt Ławicz i jego koledzy.djvu/232

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

kiedy pobierzem się już i żyć razem będziem. Zobaczysz, będziem my sobie żyć, jak król i królowa. Ty jeszcze nie wiész, jaka ja! Zkądże? Ot, zdaje się, jedna tylko minuta minęła, odkąd my na siebie piérwszy raz spójrzeli! Ja nie złośnica! U mnie charakter taki, że zawsze tylko śmieję się, a śpiewam; żeby mi tam nie wiem jak kto dokuczał, to słóweczka nie pisnę, byle prędzéj zgoda była! I ja tak samo dobra gospodyni będę. Ręce u mnie nie leniwe, rozumiem wszystko, co i jak zrobić trzeba, a czego nie rozumiem, to prędko nauczę się, bo gospodarstwo strasznie miłuję. Toż i widzisz, słonko moje, że martwić się tobie niéma czego. Biédy nie lękam się, nie w bogactwie wzrosłam, to czy u nas biéda, czy bogactwo będzie, ja nigdy ani złować, ani jak druga kłócić się z tobą nie będę, a tylko tego doglądać, żebyś ty, ptaku mój, spokojną głowę miał i wygody wszystkie... Ja tobie, ptaku mój, jak ta jaskółka, znosić będę wszystko i do dzioba wkładać, żeby ci zdrowo i miło było... ja nad tobą, jak ta jaskółka, skrzydła rozpostrę, żeby ci...
Nie mogła dłużéj mówić, bo jéj usta zamknęły się pod jego pocałunkami. Po długich dopiéro kilku minutach, schylony nad nią i wpatrzony w nią wzrokiem, w którym zachwycenie dziwnie mieszało się z niepokojem, mówić on zaczął:
— Franko moja, ja wiem, żeś ty dobra i że mnie kochasz bardzo, i że miłość kobiety dobréj jest