Strona:PL Eliza Orzeszkowa - Przędze.djvu/285

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

lecz, gdy tak blizkim się stanie, że dokładnie obejrzeć go można, powstaje na nim tu szczerba, tam plama, ówdzie skaza, i okazuje się, że kwiaty z atłasu wystrzyżone martwe są i nie mają woni. Tak i w jego myślach powstały teraz niejakie co do pałacu tego wahania i wątpliwości, przyczem, niewiedzieć skąd, przed oczyma pamięci stanęły noce majowe, gdy płomienna fala zapału unosiła mu wzrok i duszę ku oknu czarodziejskiemu i objawiającym się w jego głębiach walkom zażartym, pokojom cichym, postaciom białym, rajom cudownym.
Gdyż i to jeszcze wiedzieć należy, że w świecie istot oderwanych od ziemi i w powietrzu nad ziemią krążących, istnieje jedna, która nigdy nie przybywa do człowieka w godzinach radości i zwycięstwa, lecz niezawodnie staje przy nim razem z godziną smutku i zmęczenia, a jest nią — wspomnienie. Ono czeka, aż człowiek głowę znużoną na pierś pochyli, aby wejść do niej i myśl po szlakach tęsknoty prowadzić ku temu, co było. Przypadek zaś zrządził, że właśnie w chwili wspominania usłyszał on nad swą głową pieśń poetów lasu.
Może i nie był to przypadek, wiadomo bowiem, że myśl idącą szlakami tęsknoty łacno i chętnie przysłuchuje się pieśniom. Ptaki w drzewach śpiewały i jedne drugim opowiadały w śpiewie o północy i południu, o puszczach i morzach, o burzach i pogodach — o wszystkiem, słowem, co kiedy-