Strona:PL Eliza Orzeszkowa - Przędze.djvu/263

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

sem przyjaznym do bladego w czarnych zasłonach swych Smutku przemówiła:
— Wiele przenikam, rozumiem, wiem, i dlatego z bliska znam cię, o, Smutku! Na imię mi Mądrość. Nauczam wszystkich, a oddechy twe wiecznie napełniają mi łono dlatego, że umiem tak mało. Nieraz z rozkoszą mówię: wiem, ale częściej z męką wyznaję: nie wiem! Beze mnie świat byłby ciemnym, lecz doskonałą światłością nie jestem. Złe moce smoków ognistych i krwistych powściągam, lecz sprawić, by istnieć przestały, nie mogę. Z bliska, o Smutku, spokrewnionymi z sobą jesteśmy. Jesteśmy nawet, o Smutku, jako rodzeństwo, od poczęcia samego zrosłe z sobą sercami, bo ktokolwiek nie bywał smutnym, mądrym być nie może, a kto jest mądrym, smutnym bywać musi. Nie mogę więc sprawić, abyś uchylił głowę z pod złorzeczeń wszystkiego, co żyje, lecz więcej wiedząc i jaśniej widząc od innych, dopomogę ci może do znalezienia istoty, której szukasz. Kogo szukasz, o, Smutku?
Smutek uczuwał dla Mądrości cześć i miłość, więc po krótkim namyśle rzekł:
— Być może, o, Mądrości, że ty wskazówką skuteczną mnie od świata, a świat ode mnie uwolnić potrafisz; wiedz zatem — jakże nie wiele przenikasz i rozumiesz, skoro tej tajemnicy nie odgadłaś sama! — wiedz, że w tłumie istot, które z ot-