Strona:PL Eliza Orzeszkowa - Melancholicy 02.djvu/171

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

rantowe, arabeski. Sprzęty amarantowym aksamitem powleczone, firanki amarantowe u okien, stoły politurowane, źwierciadło w ramach pozłacanych, pozłoty u sufitu, nad oknami, na ścianach. Bogato, nudnie, głupio jest w tym pokoju i bogatym i kosztownym. Za oknami żółtawa ściana przeciwległego domostwa i zima biała w mieście, oszalałem od karnawału. Śnieg biały na dachach, powyżej pasek białego nieba, w dole biały pas ulicy, po której lecą z brzęczeniem dzwonków roje sanek.
Monotonnie i nudno, głupio także, bo za czem tak szalenie pędzą ludzie na tych rojach sanek? Poczekajcie, stańcie na chwilę, popatrzcie, pomyślcie! Czy nie spostrzegacie u blizkiego załomu ulicy, na obłokach w powietrzu czegoś, czegoś okropnego, a niepojętego, co spadnie najniespodzianiej, za gardło was pochwyci i, wyrwawszy z wrzącego potoku życia, zawlecze, Bóg wie dokąd; albo pozostawiając na łonie życia, uczyni z was, Bóg wie co?
Ludzie gromadnie zapisywali swoje nazwiska u drzwi moich, dopóki z rozkazu lekarza były one przed nimi zamknięte; a gdy tylko się otworzyły, poczęli wchodzić przez nie także gromadnie. Jakże! Mistrz sztuki muzycznej, ulubieniec ludzkości, klejnot świata!