Strona:PL Eliza Orzeszkowa - Melancholicy 01.djvu/037

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

przynajmniej znanej możliwości, o ile bowiem spostrzegać i doświadczać mi się zdarzyło, wcale dobrymi już śmiertelnikami są ci, którzy jednej czwartej, dziesiątej, setnej swojego ja zrzekać się umieją, a gęsto można spotykać i takich, którzy nie zrzekają się go nigdy, w najmniejszej części i w żadnym wypadku. Bywa owszem, że czułość jednego jest dla drugiego drożdżami, na których jego ja niepomiernie wyrasta w wysokość i szerokość. Wtedy spodem stosunku toczy się walka pomiędzy dwoma egoizmami, w której mniejszy ulega, lecz nie przepada, i nad zgnębieniem swojem cierpi. Dzieje się tak w miłości, zarówno jak w przyjaźni; tu i tam strona, mniej o własny interes dbająca, mniejsze jego zadowolenie otrzymuje, a natury najsubtelniejszemi zaletami obdarzone, ulegają tym, które w wyższym stopniu posiadają energią samozachowawczego instyktu. Trudno zresztą, aby inaczej było, skoro niezmiernie wyjątkowo wybieramy dla siebie najbliższych współtowarzyszy życia z pełnią rozwagi i woli. Najczęściej namiętność, która oślepia, interes, który zwodzi, traf, który.....
...Traf! Ach, mam cię najzłośliwszy z figlarzy, istoto, dla rozumu niepochwytna, a tak namacalna, że najkrańcowszy sceptycyzm o tobie nie wątpi, wszędobylski Figaro,