Świątynia Westy w Rzymie. W głębi mrok zapadającego wieczora, po środku nizki ołtarz, na którym płonie ogień, wydający z siebie wstęgę dymu. U ołtarza, w głębokiem poręczowem krześle[1], siedzi najstarsza z westalek, Kornelia, w białej stoli i zwojach owijającej głowę zasłony[2]. Przed Kornelią, w takim samym jak ona stroju, stoi Adrya.
Adrya.
Rozkazowi twojemu posłuszna, zdaję sprawę ze spostrzeżeń, które czyniłam nad Helią, odkąd wraz z tobą, pani, wróciła z wycieczki po Rzymie.
Kornelia.
Mów krótko i jasno.
Adrya (na stronie).
Gdyby głos jej mógł zmieszać się z wodą Tybru, nie potrzebowaliby rzymianie okrętami sprowadzać zapasów lodu! (Głośno) Helia jest roztargnioną i smutną.
Kornelia.
Objawy? dowody?
Adrya.
Któż dokładnie opowiedzieć zdoła, jak na liściu róży przygasa blask słońca, lub jak westchnienie wiatru przelatuje w krzaku mirtowym? Ja tego nie po-
↑„Cathedra“. Guhl i Koner Das Leben der Griechen und Römer etc. Berlin, 1882, str. 568.
↑„Suffibulum“. Zawój westalki, patrz Guhl i Koner str. 722.