Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pompalińscy.djvu/670

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

się i uspokoiła szybko, rozpromienionego szczęściem p. Wandalina i różową od miłych wzruszeń, daleko już zda się zdrowszą i silniejszą niż była przed godziną, Rózię.
— Do widzenia, kuzynku! uśmiechnęło się dziewczę.
— Do jutra, droga moja, szepnął Pawełek rękę jej całując.
— Kuzynko, rzekł Cezary pochylając się przed p. Adelą, wszak pozwolisz abym was tu jeszcze odwiedzał? Tam bowiem, dodał z uśmiechem, na wsi, mam nadzieję, że będziemy widywali się często.
Cezary pierwszy opuścił mieszkanie swych nowych przyjaciół, za nim wychodził Pawełek. Gdy zaś za Pawełkiem drzwi się zamykały Cezary ujrzał jeszcze jak na środku kuchenki matka i córka rzuciły się sobie w objęcia i szepcząc urywane ciche wyrazy radości, ściśle oplotły się ramionami, a ojciec rodziny tak nagle dźwignięty z nędzy i rozpaczy ku nadziei i radości, całym ciężarem grubej swej figury runął na klęczki i podnosząc w górę krótkie, pulchne ramiona i okrągłe, załzawione oczy, zawołał: