nie zwołać lokajów i rozkazać, aby mię ztąd wynieśli, ale i w takim razie, zapowiadam, że silny jestem i bronić się będę...
Rzecz to była bardzo naturalna, że obie panie jak też i p. Henryk, oświadczyli że nic ich dnia tego bardziej zadowolnić nie może jak pozostanie u nich na obiedzie i herbacie młodego hrabiego.
— Wieśniacy jesteśmy, panie hrabio, z uśmiechem zupełnie wielkoświatowym dodała p. Żulieta, nie trzymamy się też zbyt ściśle prawideł etykiety i przekładamy o wiele dobrych, serdecznych przyjaciół nad ceremonjalnych gości.
W odpowiedź na łaskawe przyzwolenie to hrabia Wilhelm z miną swawolnego, rozpieszczonego dziecka, pocałował w rękę p. Żulietę, a przysiadając się znowu do Delicyi, rzekł zcicha:
— Czy jesteśmy naprawdę bratem i siostrą?
— Rzecz to przecież umówiona i postanowiona, uśmiechnęła się Delicya.
— W takim razie, smutnie mówił młody hrabia, ja jestem bardzo nieszczęśliwym bratem, a pani jesteś bardzo złą siostrą!
— Dla czego!
— Gdybym był szczęśliwym bratem, pozwoliłabyś pani, abym jej podziękował za pozwolenie pozostania tutaj — po bratersku!
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pompalińscy.djvu/578
Ta strona została uwierzytelniona.
![](http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/2/24/PL_Eliza_Orzeszkowa-Pompali%C5%84scy.djvu/page578-620px-PL_Eliza_Orzeszkowa-Pompali%C5%84scy.djvu.jpg)