Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pompalińscy.djvu/569

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Hé! hé! cher papa! czyś już ją nie widział wypadkiem?
— Widziałem gdy wychodziła z hotelu. Kazałem ją sobie szwajcarowi pokazać. Niepospolicie piękna blondyna i co dziwniejsza, elle a une mine tout à fait distinguée!
— A ubiera się?...
Comme une reine!
Vrai? a więc czegóż chcecie od tego biednego Cezarka? Choć raz w życiu pokazał, że ma rozum... tylko że, niepospolicie pięknej blondyny szkoda dla niego...
— Spróbuj mu ją odbić! filuternie mrugając powieką uśmiechnął się hr. August.
Wilhelm wzruszył ramionami.
— A to mi na co? rzekł, małoż to na świecie niepospolicie pięknych blondynek? pocóż mam obarczać sobie sumienie łzami tego biednego Cezarka? Gdyby... gdyby została już ona moją bratową... ha! nie zarzekam się! mógłbym zgrzeszyć...
— Zgrzesz teraz, przerwał hr. August, a oddasz przez to nam wszystkim wielką przysługę. Rozkochaj pannę w sobie, wywieź ją nawet... na czas jakiś zagranicę, a potem... no, potem... ty wrócisz do Warszawy, ona do swojej puszczy,