Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pompalińscy.djvu/509

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Mścisławie! przerwał nagle Cezary i spojrzał w twarz brata takim wzrokiem, że hr. Mścisław szeroko oczy od zdumienia otworzył.
— Eh bien! zapytał, qu’y a t-il à ton service?
— Mścisławie, ciszej nieco i ze spuszczonemi już oczami powtórzył brat młodszy, wyśmiewałeś mię zawsze, całe życie... całe życie mówiłeś mamie że jestem niezgrabnym, śmiesznym, głupim, bon à rien... Nic to, nic! miałeś zapewne słuszność... ale teraz proszę cię... o mojej narzeczonej ani słowa!.. ja ją kocham!
Mścisław wybuchnął głośnym śmiechem i wołając: Maman, Maman, czy rozmawiałaś już z naszym Arkadyjskim pasterzem? śpiesznie oddalił się w głąb mieszkania.
W minutę potem Cezary znalazł się w mieszkaniu swojem, jak hr. Mścisława na dole pałacu położonem i równie jak tamto wykwintnie przybranem. W saloniku oczekiwał na młodego hrabiego Pawełek.
Cezary wszedł powoli, z pochyloną głową, usiadł na najbliższym fotelu i łokcie opierając o stół, twarz w dłoniach ukrył. Tak przesiedział dość długo i byłby zapewne dłużej jeszcze pozo-