Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pompalińscy.djvu/464

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Eh bien! rzekł po chwilowym namyśle, wszyscy to przecież widzą, Mścisław ma wprawdzie wiele zalet, mnóstwo zalet, ale... c’est un monceau de glace... to szyba lodu... przytem tak młody jeszcze, a już chorowity... znużony życiem... Cezary znowu... mais... entre nous, il est complétement bête, ce pauvre Cesar!
Przeszywający, szyderski acz błyskawicznie szybki promyk przerznął zimną powierzchnią źrenic hr. Światosława.
— Jeżeli oto idzie, wyrzekł z bladym uśmiechem, je trouve, znajduję... że Cezary nie jest wcale głupszym od wielu innych młodych ludzi... być może nawet iż w gruncie rzeczy... au fond... jest on od wielu rozsądniejszy...
— Vous dîtes? co mówisz hrabio? z wyrazem głębokiego zdumienia na twarzy i pochylając się nieco ku bratu, wymówił hr. August. Pierwszy to raz w życiu, słyszał on kogoś przypuszczającego, że młodszy syn hr. Wiktoryi, mógł być w gruncie... au fond... rozsądnym. Nie chciał wierzyć uszom własnym.
— Vous dîtes? powtórzył.
Ale zamiast bezpośredniej odpowiedzi, otrzymał od brata wzajemne pytanie: