Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pompalińscy.djvu/455

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

jego i możnej protekcyi poddawali. Dla czego przecież pozwalał oblegać się licznym bardzo i niemniej wymagającym przedstawicielom filantropii miejscowej i nietylko wysłuchiwał szeroko wykładanych mu planów ich, ale do urzeczywistnienia planów tych hojnie pieniędzmi i stosunkami swemi dopomagał? trudniej to już zrozumieć. Czy widział w tem dobry sposób wynoszenia na coraz wyższe i rozgłośniejsze stanowisko rodowego imienia swego, a przez to loicznego już prowadzenia wciąż dalej dzieła, któremu poświęcił znaczną część swego żywota? czy może wybór tego właśnie środka, tej właśnie imię podnoszącej dźwigni, odpowiadał skrytym i tlejącym też pod popiołami poszeptom sumienia jego i popędom serca? Wszystko to być mogło i było najpewniej, w każdym przecież razie najmniejsza nie zachodziła wątpliwość, iż tłumne owe poranne wizyty, staczane rozmowy, prośby wysłuchiwane, rachunki sprawdzane i pieniądze wyliczane na dłonie liczne, które się po nie wyciągały, nietylko nie ożywiały hrabiego zbawiennie i przyjemnie, ale nużyły go, wyczerpywały i wtrącały na długie potem chwile, w stan zdwojonej apatyi i bezsilności. Ujemny wpływ ten przez filantropijne i ar-