Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pamiętnik Wacławy vol IV.djvu/204

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

i tylko gwiazdy niebieskie czuwają i przeglądają się w nich, jak dziewice w zwierciedle. A jednak teraz stawałam nad brzegiem rzeki i patrzyłam, i pytałam. Byłam pewna, że o późnéj godzinie wieczoru nigdy nie usiądę na progu domu, aby wznieść oczy pod głębokie sklepienie firmamentu i przypatrywać się, jak na bladym księżycu prządki zefiry snują pajęczyny srebrnych chmurek, jak się te pajęczyny rwą i rozpryskują, w różne układając kształty, to aniołów o szatach srebrem przetykanych, to gołębic śnieżnych, to rycerzy w przyłbicach ze złota i stali, to dziewic rozpłakanych z załamanemi rękoma i rozpuszczonym srebrzystym warkoczem, długim, tak długim, że aż nim sobie przysłaniały oblicze dwie gwiazdy sąsiednie.
A jednak siadywałam teraz na progu domu, patrząc na fantastyczne przędze obłoków i zefirów.
Byłam pewna, że nigdy już tęskném okiem ścigać nie będę gromady ptaków, szybujących w przestrzeni, i rozmarzoną myślą nigdy ich nie poproszę, aby mi pożyczały skrzydeł swoich, albo wzięły mnie pomiędzy siebie i zaniosły gdzieś daleko w nieznaną krainę, o któréj marzyłam niegdyś, młodziuchném będąc dziewczęciem, o któréj marzyć zabroniłam sobie, stawszy się kobietą, lecz od któréj woń zalatywała do mnie niekiedy, jak gość natrętny, a zarazem czarowny.