Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pamiętnik Wacławy vol IV.djvu/186

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

tego, co się nazywa rozumem; mimo to jednak, nie byłem ślepy, ani głuchy, i doskonale rozumiałem, że nie jesteś szczęśliwą, i pytałem siebie ciągle, ciągle, dlaczego nie jesteś szczęśliwą? Zdaje mi się, że pytanie to okręciło się około mego serca, jakby się naprzykład okręcił około niego wąż, gdyby się znajdował w mojéj piersi. To téż doprawdy myślałem czasem, że mam w piersi węża, który mnie kąsał. Ale mniejsza o to! nie o tém chcę mówić. Był czas, że powiedziałem sobie: ona musi być szczęśliwą! i robiłem wszystko, co mogłem, aby się tak stało. Nikt zaprzeczyć nie może, że robiłem wszystko, co mogłem, abyś była szczęśliwa, i sumienie moje nie zaprzecza temu. Ale niewiele widać mogłem. Przed kilku tygodniami, nie mam potrzeby mówić, kiedy mianowicie i z powodu jakiéj okoliczności, powiedziałem sobie piérwszy raz: ona nie może być szczęśliwą! Nie mogę powiedziéć, ażeby po tém powiedzeniu mojém wąż, który się był okręcił około mego serca, stał się mniéj zjadliwym lub mniéj ciężkim do noszenia. Owszem, zdaje mi się, że się stał daleko złośliwszym. Ale nie myślałem o nim, a myślałem już tylko o tém, że ty takiego samego węża nosisz w swéj piersi i że to ja, ja ci go tam włożyłem...
Przy ostatnich wyrazach po raz piérwszy głos mu zadrżał trochę, odetchnął znowu szeroko i znowu zaczął mówić:
— Kiedy byłaś chorą, droga Zenono, kiedy wi-