Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pamiętnik Wacławy vol IV.djvu/138

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

mieńcem na twarzy i niezwykłym blaskiem w oczach; zmienność humoru jéj zdwoiła się: z nadzwyczajnéj wesołości popadła nagle w głęboką melanholią, z któréj znowu wynikał nerwowy śmiech i nienaturalne ożywienie w rozmowie i ruchach. Widocznie niezwykły jakiś wypadek zaszedł w jéj życiu, a raczéj niezwykły jakiś miraż przesunąć się musiał przed jéj oczyma, bo, jak się zdaje, złudne te obrazy, tworzone przez ognistą wyobraźnią i niezapełniony umysł młodéj kobiety, były jedynemi wypadkami, jakie wstrząsać mogły, tak zresztą łatwą i prostą, jéj exystencyą. Lubo zaniepokojona o nią, nie pytałam jéj naturalnie, wiedząc zresztą, że niedługo pozostanę w nieświadomości. Zenia nie posiadała dumnego i skrytego charakteru Zofii, która, rozdrażniona do najwyższego stopnia przeciwko światu, nie dopuszczała do wnętrza swego żadnego ludzkiego oka. Czuła i wylana dla tych, których kochała, wielomówna i z natury skłonna do zwierzań się, Zenia, jeśli nie znajdowała przed kim opowiedziéć swych myśli i uczuć, wylać je musiała choćby na papiér. Zamknąć się w saméj sobie, cierpiéć, marzyć w tajemnicy serca, było niepodobieństwem dla téj istoty o umyśle rozpierzchłym w gwarze światowym, sercu miękkiém jak wosk, duszy nie zajętéj i szukającéj wszystkiego na zewnątrz siebie. Byłam pewna, że jakąkolwiek była owa tajemnica, którą w niéj dostrzegałam,