Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pamiętnik Wacławy vol IV.djvu/136

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nie firanki u wszystkich okien, gdy słońce świeciło. Krzyczała z przestrachu przy najlżejszém stuknięciu, lub niespodzianym szeleście, a dostawała serdecznego śmiechu, słuchając muzyki. Wzywała lekarzy, lecz ci jednogłośnie powtarzali, że tylko zupełna przemiana sposobu życia, spokój, sen regularny, zajęcie jakie ręczne lub umysłowe uzdrowić ją mogą. Kilka dni bywała im posłuszną, lecz gdy tylko poczuła się cokolwiek wzmocnioną na siłach, rzucała się znowu w świat, jak motyl w płomień świecy. Niekiedy obejmowała moję szyję i długo płakała na mojéj piersi. — Odkryj mi — szeptała błagalnie — odkryj mi, Wacławo, tajemnicę tego spokoju, jakiego używasz sama!
A gdym jéj mówiła, aby wyjechała na wieś, odpoczęła po tych ciężkich trudach, które na wielkim świecie nazywają się zabawami, i znalazła sobie jakie zajęcie, co-by ją wybawiło od okropnego znudzenia, którego była ofiarą; rozmyślała długo, robiła najpiękniejsze postanowienia, poczém szła znowu do lustra, stroiła się w najpiękniejsze suknie i jechała na wieczór lub na wizyty. Na wiosnę w końcu udała się do jakichś wód zagranicznych z jedną ze swych światowych przyjaciółek, Michał zaś odjechał na wieś, dokąd wzywały go ważne majątkowe sprawy.
Wróciła na początku lata, prędzéj niż zamierzała. Michał na wieść jéj przyjazdu pospieszył na-