Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pamiętnik Wacławy vol IV.djvu/062

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Otóż spodziewam się, że panna Emilia nie wątpi, że panie obie nie wątpicie, że panie wszystkie trzy nie wątpicie, iż dla mnie pobyt panny Emilii w naszym domu byłby bardzo przyjemnym, i że szczerze-bym pragnął, aby siostra mojéj żony mieszkała z nami. Wszak panie nie wątpicie o tém? nie prawdaż? bo gdybyście o tém wątpiły, było-by to mi bardzo, bardzo przykro!
Ostatnie wyrazy wymówił z taką niespokojnością w głosie, a oczy jego z tak poczciwym wyrazem patrzyły na Emilkę, że w istocie niepodobna było ani przypuszczać, ażeby mówił nieprawdę. Chórem więc upewniłyśmy go, że wierzymy w jego najlepsze względem Emilki chęci i prosiłyśmy, aby mówił daléj, Rzucił spojrzenie na żonę, i widząc, że patrzyła na niego łagodnie i z ciekawością, powiódł ręką po włosach, dotknął nią dzwonka stojącego na stole, poprawił krawat i znowu zaczął mówić:
— Otóż to! chociaż bardzo-bym pragnął, aby panna Emilia zamieszkała w naszym domu, ale skoro jéj się zdaje, że inny sposób życia będzie dla niéj korzystniejszym i przyjemniejszym, to znajduję... znajduję, że każdy człowiek ma prawo rozporządzać sobą, jak mu się podoba, i urządzać sobie sposób życia, jak mu się wydaje najlepiéj... nikt nie może wiedziéć, co drugiemu może być milsze i pożyteczniejsze.. są różne wyobrażenia, jak różne gusta... jeden lubi kolor błękitny, a drugi różowy... jeden myśli tak,