Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pamiętnik Wacławy vol III.djvu/268

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

w kłopotach urządzenia nowego pobytu. Madzia słuchała całéj naszéj rozmowy, nie wymawiając ani jednego słowa, ale, jak widać było z wyrazu jéj twarzy, słuchała z natężoną i skupioną uwagą. Kiedy potém Rudolf oddalił się na chwilę, wzięła mnie za rękę i rzekła:
— Czy wiesz, Wacławo, że przewiduję wielkie zmiany w naszym domu. Rózia przyyjeżdżała tu wczoraj i ojciec miał z nią długą rozmowę sam na sam, po któréj Rózia wyszła, jak mi się zdawało, z zaczerwienionemi od płaczu oczyma, i względem ojca bardziéj była czułą i serdeczną, niż kiedykolwiek ją widziałam. Przed odjazdem powiedziała mi, że ojciec wkrótce wyjedzie w daleką i długą podróż. Wyobraź sobie, moja droga, jak to smutno! Mama mieszka już ciągle z dala od nas i bardzo rzadko ją widujemy, a tu i ojciec nas opuści!
To mówiąc, Madzia zakryła dłonią swoje piękne oczy, z których łzy się sączyły. Dziwnie przykro mi było widziéć smutną i płaczącą tę młodziuchną istotę, która zdawała się być na to stworzoną, aby zostać na zawsze świeżą jak róża i przezroczystą jak kropla rosy. Mój Boże! pomyślałam, czyż nikogo już a nikogo życie to nie oszczędza, nawet takiego niewinnego kwiatka, który nic i nikomu nie zawinił na tym świecie! I głęboko zamyśliłam się nad tém, jak długo i daleko ciągną się skutki błędu jednego człowieka, jak gorzkim i ciemnym strumieniem roz-