Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pamiętnik Wacławy vol III.djvu/263

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

czne strony rozmaitych rzemiosł, ich trudności i pożytki, co mi z tém większą przychodziło łatwością, że, mieszkając przy ojcu, zwykłam była zwiedzać w jego towarzystwie liczne fabryki i rękodzielnie, a tym sposobem zaznajomiłam się z prawami, rządzącemi przemysłem, i z jego wewnętrzną stroną, ukrytą przed większością ogółu.
Gdy tak rozmawiałyśmy, drzwi pokoju otworzyły się zwolna i na progu stanął mężczyzna w grubych butach i wytartém odzieniu.
Nie zdziwiło mnie, ani przelękło to zjawisko, bo nieraz już widziałam je wsuwające się, w podobnie nieceremonialny sposób, do naszych bawialnych pokoi. Był to urzędnik wielce nizkiego stopnia, rozwożący po dworach urzędowe papiery.
Podeszłam na środek pokoju, nieproszony mój gość zbliżył się także, a gdy szedł, jesionowa posadzka uginała się i jęczała pod jego ciężkiemi stopami. Ukłonił się niezgrabnie, oddał mi pakiet papierów, zamknięty w wielkiéj kopercie, zapieczętowanéj wielką pieczęcią, i prosił, abym mu napisała stosowne pokwitowanie. Byłam już zupełnie oswojona z tą procedurą, bo przed tém jeszcze, ile razy widziałam zjawiającego się na dziedzińcu niemiłego posła, wychodziłam spiesznie na jego spotkanie, aby zapobiedz nieprzyjemności, jaka-by ztąd dla mojéj matki wyniknąć mogła. To téż i teraz, po napisaniu i oddaniu żądanego pokwitowania, rozpieczętowałam pakiet i rzu-