Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pamiętnik Wacławy vol III.djvu/178

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Serce mi się ścisnęło mocno, bo pojęłam, jak wielkiém musiało być cierpienie mojéj matki, skoro doprowadzić ją mogło do podobnego stanu rozdrażnienia. Siłą woli jednak powstrzymałam łzę, która cisnęła mi się do oka, zachowałam wyraz twarzy zupełnie spokojny, a korzystając z chwili, gdy blizko mnie przechodziła, uśmiechnęłam się do niéj, jak mogłam najłagodniéj, i wzięłam jéj obie ręce. Zatrzymała się z niecierpliwością i pytającym wzrokiem patrzyła na mnie. Nie poznawałam jéj oczu, tak zwykle łagodnych i pełnych macierzyńskiéj czułości. Łagodnym ruchem poniosłam jéj rękę do ust moich i rzekłam:
— Więc żądasz, kochana matko, rozstać się ze mną? czy mnie nie kochasz?
Drgnęła na to pytanie i wyrwała mi swoje ręce.
— Żądam, abyś mnie opuściła i zostawiła memu losowi — zawołała z rumieńcem na twarzy i z gestem niecierpliwości; — żądam tego, bo nie chcę, abyś dzieliła ze mną nędzę i abyś pokutowała za moje winy... Jestem istotą o skrzywioném przeznaczeniu i sfałszowanéj duszy, sama to czuję... Piérwszy błąd był, że zostałam żoną twego ojca, wbrew światu, w którym się urodziłam i w którym prawem fatalizmu, ciążącego na mojém urodzeniu, pozostać powinnam była... Drugi raz zbłądziłam, słuchając tego świata i wracając do niego, a opuszczając człowieka,