Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pamiętnik Wacławy vol III.djvu/094

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

skromnego pracownika, jakim wówczas był mój ojciec; niemniéj jednak, gotową będąc uszanować pracę innych, nie pojmowała jéj dla siebie ani dla mnie, i wiedziona fałszywym instynktem, nabranym od świata, śród którego przepędziła życie, wstydziła się jéj dla mnie i dla siebie, jako czegoś, co w najwyższym stopniu niestosowném było dla osób, urodzonych na wysokim szczeblu społecznéj drabiny.
Nieraz, myśląc o tych poglądach naszych na ubóztwo i pracę, pytałam siebie, czy sprzeczność między niemi wynika z różnicy naszego wieku i moralnego ustroju, czy téż raczéj uwydatnia się w niéj piętno dwóch następujących po sobie pokoleń kobiecych, z których piérwsze hodowane było, jak kwiaty w oszklonéj cieplarni miękkości i przesądów, a drugie, szerzéj na świat wejrzawszy, zaczęło już pojmować istotne człowiecze przeznaczenie kobiety. I jeszcze inne piętno dwóch światów, wręcz naprzeciw siebie stojących, stawało w mojéj myśli: tego, którego fałszywe połyski, a wewnętrzne cierpienia i próżnią, poznałam przy matce na początku mego życia, i drugiego, w którego zimne i surowe na pozór, lecz jedynie rzeczywiste i szlachetne krainy, wprowadził potém ducha mego mój ojciec.
Przesilenie stanowcze zbliżało się i coraz bardziéj wydawało się nieuniknioném. Położenie było tak trudne i naprężone, że lada chwila przesilić się musiało. Pan Henryk S. przed rokiem już dług swój