Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pamiętnik Wacławy vol III.djvu/026

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wyglądała na szczęśliwą i wiecznie wesołą kobietę. Ale ja, com tak dobrze świat ten znała, w którym żyła ona, i przykre cienie, kryjące się pod jego połyskami, mogłam-że wierzyć w szczęście Zeni, na tych połyskach oparte? Emilka mieszkała w domu brata; Helenka podróżowała wciąż po obcych krajach, nie mogąc pozbyć się z piersi zarodów śmiertelnéj choroby, wyniesionych z młodości bezczynnéj, napełnionéj gorączkowemi wrażeniami i oblanéj cichą za czémś lepszém tęsknotą. Zosia... ta była najnieszczęśliwszą. Nie pojmowałam dobrze, jakim się to stało sposobem, ale wiedziałam, że w kilka miesięcy po moim wyjeździe z domu matki, została żoną pana Henryka. Przypomniałam sobie niemą jéj rozpacz i bezwładną, z rozpaczy téj wynikającą bierność, w jaką wtrąciło ją zerwanie z człowiekiem, którego kochała, i w dziwném, nieszczęśliwém jéj zamąż pójściu, widziałam rękę Lubomira, owego deklamatora, jak go nazywała Helenka. Obok téj smutnéj doli najlepszych przyjaciółek moich, postawiłam w myśli własną dolę i wydała mi się piękną. Byłam wolną, żadnym lekkomyślnym lub nizkim niezmazaną postępkiem, byłam dojrzałą umysłem i sercem i wyraźnie widziałam drogę obowiązku i pracy, jaka się otwierała przede mną. Wprawdzie z poczuciem pewnéj nieśmiałości patrzyłam na drogę tę, wielu najeżoną trudnościami, ale zarazem czułam w sobie wielką moc miłości i przekonań, która mię mężną i ufną czyniła. Znowu pomy-