Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pamiętnik Wacławy vol III.djvu/015

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

piérwéj, gdyby nie stanowcza wola jéj saméj, która dotąd nakazywała mi pozostawać przy ojcu. I teraz nawet...
— I teraz nawet, opuszczając spokojny i dostatni byt w domu ojcowskim, postąpiłaś pani wbrew żądaniu twéj matki, która pragnęła ochronić cię od tego, co sama przecierpiéć musi. Bądź co bądź, dobrześ pani uczyniła, bo sądzę, że w krytycznéj chwili całkowitéj utraty majątku, jaka rychło nastąpić musi, pociecha i wsparcie jedynego dziecięcia bardzo potrzebnemi jéj będą.
Umilkł i zwykłym, sobie ruchem, dłonią powiódł po czole i oczach. Widać było, że przy wzmiance o smutnym stanie, w jaki popadła moja matka, ciężka jakaś przygniatała go troska. Lubo wdzięczna mu byłam za to jego współczucie, nie pojmowałam dobrze, coby miało znaczyć to wyłączne zajmowanie się naszym losem. Nie wiedziałam, aby bardzo przyjazne związki łączyły kiedykolwiek pana Rudolfa z moją matką, a przytém miałam go za człowieka złamanego zupełnie przebytemi burzami życia i przygnębionego ciężarem nieszczęścia, ze wstydem połączonego. Po chwili ozwałam się:
— Z rozmowy, jaką miałam z moją matką zaraz po moim przyjeździe, dowiedziałam się, żeś pan od niejakiego czasu częstym bywał jéj gościem, i że czas ten datuje się od pory, gdy najwidoczniéj i najostateczniéj rozpoczęła się jéj majątkowa ruina. Opo-