Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pamiętnik Wacławy vol II.djvu/283

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nory domu przy gościach i krząta się po wszystkich kątach, przymilając się do babki Hortensyi, całując jéj ręce i kolana, a wszystkich domowych strasząc swemi białemi ząbkami, które teraz co moment już pokazują się w ustawicznym uśmiechu. Wobec niéj i w skutek jéj o to starań, powaga w domu babki Ludgardy, która, lubo zawsze pozorną, ale dla względów przyzwoitości ściśle dawniéj okazywaną była, teraz znikła zupełnie. Biedna, łagodna siostra babki Hortensyi, przesuwa się po domu, więcéj do cienia ludzkiego, niż do człowieka podobna, a pani Rudolfowa nieraz tak na nią spogląda, jakby żałowała dla niéj téj jedwabnéj szeleszczącéj sukni, jaką ją dla światowych pozorów okrywa jéj siostra, tego koronkowego czepca, osłaniającego jéj popielatą głowę, tych pokarmów, które drżącemi rękoma do ust niesie. Żal mi wielki biednéj babki Ludgardy, i patrząc na nią, nieraz myślę sobie: co to znaczy, mój Boże, przebyć całe życie pod cudzym dachem! jakaż to smutna potém starość!”
„Możesz domyślić się, kochana kuzynko — pisał daléj Franuś — że przy takiém położeniu rzeczy, przy ciągłéj prawie obecności pani Rudolfowéj i jéj wzrastającym wpływie, interesa twoje i twojéj matki u babki Hortensyi nie mogą się polepszać, ani téż położenie moje w Rodowie łatwiejszém i przyjemniejszém się nie staje. O was nigdy nikt nie czyni wobec mnie żadnéj wzmianki, ale kilka razy, wchodząc do