Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pamiętnik Wacławy vol II.djvu/190

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ca uszlachetnia! Dziś poczciwy biedak więcéj wart od nieuczciwego bogacza.”
— I tam daléj, i tam daléj! — przerwała mi, śmiejąc się, Helenka. — Frazesy żywcem wyjęte z ust jakiegoś republikańskiego mówcy, albo jakiegoś zrujnowanego markiza, starającego się o córkę bogatego episiera i pragnącego przypodobać się au pauvre diable le riche papa admiracyą rotiury i naprędce włożoną czerwoną czapką. Pan Lubomir przywiózł z sobą z za granicy wszystkie modne formuły o egalizacyi i fraternizacyi, i popisuje się niemi tak, jak Diumasowskiemi apostrofami do miłości, melancholicznemi pozami i tym podobnemi obsłonkami, któremi pragnie pokryć swą istotną nicość, zajaśniéć w towarzystwie i sprawiać swoją, bladą zresztą, osobistością nieustanne efekta; ale gdy idzie o wydanie siostry za człowieka, który nie posiada dóbr i pracuje na kawałek powszedniego chleba, o! wtedy rzecz inna! Wtedy pardon monsieur, vous étes peuple, a moja siostra jest bien née i powinna zostać jaśnie wielmożną panią, nie jakąś tam adwokatową, czy doktorową, czy jakiegokolwiek tam zresztą demokraty i wyrobnika żoną. Inaczéj, jakże-bym spojrzał w oczy światu? Jakże-bym pogodził moję własną wielkość z małością mojego szwagra, le pauvre diable adwokata, czy kogoś tam z tego gatunku?
Co innego, moja droga, mówić, a co innego czynić. Dla mówienia pięknych i górno-brzmiących słów,