széj natury, czegoś, co na dnie istoty jéj leżało niewyrobione jeszcze, niedojrzałe i szukające dopiéro sobie miejsca pod słońcem. Były to znaki, w których przyszłość dziewczęcia objawiała się nagle i z rzadka, przez które widziéć można było w czystéj i naiwnéj piersi wpółdziecka kiełkującą, energiczną, upartą, może namiętną, myślącą i na drogach ziemskich po swojemu mającą stąpać, kobietę.
Tymczasem jednak przyszła energia Zosi drzemała jeszcze w jéj wnętrzu, budząc się kiedy niekiedy tylko i jak przez okienko wyglądając na świat przez białą twarzyczkę, aby wnet znowu usnąć spokojnie w piersi dziewicy-dziecka. Zosia ciekawemi lecz ufnemi oczyma patrzyła na świat Boży, co niedawno otworzył się był przed nią; kochała kwiaty, muzykę, poezyą i marzyła... w marzeniach zaś jéj stała zawsze jedna postać męzka, mało znana, lecz która wyobraźnią jéj przykuła do siebie i wzbudziła w niéj piérwszy poryw serdeczny.
W drugiéj czy trzeciéj, poufnéj i tajemniczéj ze mną pogadance, Zosia zwierzyła się przede mną, że bohaterem jéj marzeń był ów prawnik młody, pan Władysław N., który tak wyraźnie zajął się był nią na balu w Rodowie, a którym zająć się wzajemnie surowo jéj wuj wzbronił.
Siedziałyśmy w ślicznym pokoiku Zosi na sofie, obitéj błękitną materyą, pośród dwóch wielkich drzew oleandrowych, łączących się rozłożystemi gałęziami
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pamiętnik Wacławy vol II.djvu/135
Ta strona została uwierzytelniona.
![](http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/7/72/PL_Eliza_Orzeszkowa-Pami%C4%99tnik_Wac%C5%82awy_vol_II.djvu/page135-614px-PL_Eliza_Orzeszkowa-Pami%C4%99tnik_Wac%C5%82awy_vol_II.djvu.jpg)