Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pamiętnik Wacławy vol II.djvu/034

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

na sam środek nosa, co było u niego zawsze oznaką, że wydobywał się ze swéj wiecznéj zimnoty, jak się wydobywa ślimak z martwéj skorupy, i z nad tych szkieł patrząc na moją matkę, zaczął znowu:
— Nie tajne mi były familijne układy, jakie istniały co do maryażu panny Wacławy i pana Agenora W. Nie tajno mi téż, (jak zresztą i cała okolica wié o tém) że układy te zostały zerwane, w skutek czego pani Hortensya wydziedzicza pannę Wacławę i pozbawia ją hojnie przyobiecanych swych darów.
Matka moja uczyniła żywe poruszenie, ale Henryk, nie zważając na to, mówił daléj:
— Chciéj pani przebaczyć, że przypomniałem to przykre zajście, jakie miało miejsce w familii państwa i o jakiém etykieta niepozwalała-by mnie, człowiekowi obcemu, wspominać przed panią. Ale, dla bardzo racyonalnych powodów, odłożyłem na ten raz etykietę na stronę. Chcę pani bowiem oświadczyć, że niełaska pani Hortensyi względem panny Wacławy mnie wcale nie zraża do oświadczenia się o jéj rękę....
Jasny płomyk przemknął się po twarzy mojéj matki, czoło jéj rozmarszczyło się.
— Co pan chcesz przez to powiedziéć? — zapytała głosem mniéj suchym, niż ten, jakim przemawiała dotąd do Henryka.
— Nie powiem pani, — ciągnął Henryk, — że niełaska pani Hortensyi względem panny Wacławy nie