Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pamiętnik Wacławy vol I.djvu/290

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

lub hałasu, podnosiło liczne rusztowania w kształcie wieńców, gwiazd i spiralnych piramid, na których miano w noc balową, zawiesić różnobarwne lampy. Była pewna powaga i duma w téj ciszy i niezmąconym spokoju domu, mającego nazajutrz przyjąć w swych ścianach przeszło sto zaproszonych osób. Znać było, że dom ten z dawna był przywykł do przyjęć podobnych, a pani jego uważała ten wypadek za tak zwyczajny w swém życiu, iż z jego powodu nie raczyła uczynić choćby jeden krok więcéj, niż zwykle, wymówić choćby jedno zbyteczne słowo, zaniedbać zrobienia choćby jednego kółka lub gzygzaczka w swoich ulubionych frywolitkach. Sprężyny gospodarstwa domowego, nakręcone tam snać z dawien dawna, działały same przez się: może pani domu pobudzała kiedy niekiedy ich poruszenia jedném jakiém słowem, lub jednym wyrzeczonym rozkazem; ale ani słowa tego, ani rozkazu, nikt z niewtajemniczonych nie słyszał, a przybyłym mogło się zdawać, że dom ten, zamiast do świetnego balu, gotuje się do cichéj poobiedniéj drzemki.
I dopiéro w dniu oznaczonym na zjazd gości, wychodząc z rana ze swego pokoju, poczułam się na dobre ogarnięta przed-balową atmosferą. W przeciągu upłynionéj nocy posępne szuflady zmieniły postać, nie żeby się stały wesołe i jasne, bo przeszkadzała temu sama już domu architektura, ale rozszerzyły się jakoś i napełniły nie błyszczącém i olśnie-