Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pamiętnik Wacławy vol I.djvu/222

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

mno-szaremi oczyma, na których dnie w téj chwili ćmił się wyraz wzruszenia.
— Pani tak smutna i zamyślona! — wyrzekł swoim głębokim głosem, o mistrzowskich modulacyach tonów.
Podniosłam na niego wzrok i odrzekłam:
— W téj chwili bawiłam się sama z sobą w tę grę, jaka wczoraj zajmowała nas wszystkich. Zadawałam sobie różne pytania i w umyśle moim szukałam na nie odpowiedzi.
— I umysł pani odpowiedzi téj dostarczył? — zapytał pan Agenor.
— Nie zupełnie — odrzekłam z uśmiechem — umysł mój jest jeszcze słabą dzieciną i na wiele zapytań odpowiedziéć nie umié.
— Wezwij pani mój do pomocy; może w połączeniu powiedzą pani to, o czém chcesz wiedziéć.
Popatrzyłam na niego długo i tak mi się jakoś rzewnie zrobiło, że aż poczułam, że oczy mi zachodzą łzami. Po chwili wyrzekłam:
— Wzywam umysł pana, aby mi odpowiedział: czy młode ptaszę, przez szczelinę swojéj klatki na błękitne niebo i szerokie pola patrzące, może być kiedy szczęśliwe? Dlaczego są na ziemi klatki i zamknięte w nich ptaszęta? Czy to, co piękném jest napozór, może być brzydkie w gruncie? Czy wyraz oczu, dźwięk głosu i słowa, głosem tym wymawiane, bywają kiedy przeciwne temu, co dzieje się w sercu człowieka?