Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pamiętnik Wacławy vol I.djvu/219

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

mi wciąż w uszach. Przed czém-że strzedz się miałam? Jakie groziło mi niebezpieczeństwo? Szukaj serca! mówiła mi babka; ależ i ja instynktowo i niewyraźnie, niemniéj jednak silnie poczuwałam potrzebę znalezienia tego serca, które-by z mojém w jeden takt uderzyło. Ileż boleści było w mowie babki, gdy mówiła, że kobieta, która nigdy nie czuła się kochaną, tęsknotę niesie do grobu, a nad brzegiem mogiły jeszcze z pamięci jéj wyjdą mary, co duszy utrudnią przejście na łono Boga. O, tak! trzeba koniecznie, aby mię ktoś ukochał bardzo, silnie, nad wszystko; aby stał się dla mnie światem całym, a ja-bym mu za świat cały starczyła! Ale... mój Boże! czy serce takie, czy miłość taką znajdę w klatce, z któréj mi wyleciéć nie wolno, aby wznieść się pod samo niebo i z pod niego orlim wzrokiem potoczyć po ziemi, i widziéć wielu, i wybrać... Może kiedyś, po mnogich latach upłynionych, z siwemi włosami i pooraném czołem, usiądę, jak babka Ludgarda, sama jedna i przez nikogo nie kochana, naprzeciw okna o migocącym kawałku błękitnego nieba, i patrzéć będę, jak w klatce zamknięte trzepocą się ptaszki, i z pamięci mojéj szeregiem wyjdą mary tęsknot a żalów, i duszę mą, do lepszego rwącą się życia, zatrzymają pomiędzy niebem a ziemią, na skrzydłach nie przepłakanych nigdy boleści? Biedna babka Ludgarda! Jak żywo usunęła mię od siebie, usłyszawszy głos swojéj zimnéj, despotycznéj siostry! Co znaczyły jéj słowa: Babka Hor-