Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pamiętnik Wacławy vol I.djvu/217

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

to, co w ciasném kółku twojém za najlepsze uznasz... jeśli nie weźmiesz tego, co ci dają, zostaniesz, jak ja, sama jedna, i nikt cię nigdy kochać nie będzie... niech cię Bóg od tego obroni... Kobieta, która nigdy kochaną nie była, tęsknotę niesie z sobą do grobu, a nad brzegiem mogiły jeszcze z pamięci jéj wydobędą się mary lat minionych i duszy jéj utrudnią przejście na łono Boga... O, wyjdź za mąż, wyjdź za mąż koniecznie, abyś nie została na całe życie jedna... i abyś była kochaną... Ale ostrożnie! dziecko, ostrożnie!...
Przy tych wyrazach wzrok babki Ludgardy sposępniał, a drżące jéj dłonie ogarniały moję głowę, jakby pragnęły ją od niebezpieczeństwa jakiego uchronić. Obawa zdjęła mię nieokreślona.
— Babciu! — zawołałam — czy słowa swoje do pana Agenora stosujesz?
Obejrzała się trwożnie, jakby się obawiała, aby ktokolwiek nie usłyszał tego, co mi chciała powiedziéć, potém pochyliła się tak, że aż siwe włosy jéj, uwolnione od czepca, opadły na moje czoło, i pół-głosem wyrzekła:
— Nie wierz temu, co błyszczy, a szukaj serca... szukaj serca, bo jeśli go nie znajdziesz, nieszczęśliwą będziesz! Patrz przedewszystkiém, abyś była kochana: nieszczęście kobiecie, która kochaną nie jest! Szukaj serca! patrz na serce! a jeśli go nie znajdziesz, odrzuć daleko od siebie błyszczącą brzękawkę. Za