Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pamiętnik Wacławy vol I.djvu/137

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

gata panna może miéć żywszą sympatyą dla ubogiego człowieka?
Ukłuło mię to pytanie i ton, jakim wymówił je kuzynek, a w którym znowu drżała kropla goryczy. Podniosłam głowę i miałam odpowiedziéć twierdząco, gdy nagle...
Franuś jednym skokiem przesadził salon i stanął przed kanapą. Skok ten spowodowany był kiwnięciem palca babci Hortensyi, mającém znaczyć: „zbliż się”. Widząc go, stojącego już przed sobą, babka Hortensya rzekła:
— Franusiu! każesz natychmiast założyć sobie do wózka i pojedziesz mi do miasteczka po bawełnę.
Nie chciałam wierzyć swoim uszom, wlepiłam wzrok w twarz kuzyna i dojrzałam, że zbladł i zarumienił się jednocześnie.
— Proszę cioci — wyjąkał — może-by Ignacy pojechał, albo Jan...
Piwne oczy babki surowo w nim utkwiły.
— Wiész o tém — odpowiedziała — że nikt mi nie umié tak dobrze wybrać bawełny, jak ty. Kłębuszki już się kończą i nie będę mogła jutro rano kontynuować roboty. Przytém Jan i Ignacy potrzebni są w domu.
Franuś ze spuszczonemi oczyma pocałował w rękę z kolei ciotki swe i moję matkę, przede mną skłonił się i wyszedł.
Prowadziłam za nim oczyma ze ściśniętém sercem.