Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pamiętnik Wacławy vol I.djvu/087

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Rzuciłam się na sofkę, zakryłam oczy rękoma i ogarnęło mię nieznane dotąd uczucie. On mię pokochał! szeptało mi coś do ucha, a szept ten przechodził do serca i zrodził w niém ciche pytanie: a ja czy kocham go?
Porwałam się nagle i usiadłam na sofce z oczyma, wlepionemi w przestrzeń. W przestrzeni téj zawieszony w powietrzu stał przede mną kuzynek, a obok niego wymarzona przeze mnie postać jednego z bohaterów powieści, o którym na pensyi jeszcze czytałam, a który tak silne zrobił na mnie wrażenie, że śniłam o nim przez dwie noce z rzędu. Patrzyłam na obydwóch i robiłam porównanie... po kwadransie pokazało się, że Franuś nie był wcale podobnym do mego ulubionego bohatera. Tamten był brunet, a on miał płowe włosy, tamten podróżował po całym świecie, a w podróżach swych walczył z dzikiemi narodami i zwyciężał lwów pustyni, a Franuś, nie wiem, czy kiedykolwiek wyjeżdżał ze swych stron rodzinnych; tamten nie tylko był bardzo czułym dla swéj bohdanki narzeczonym, ale jeszcze wielce uczonym, odważnym i sławnym człowiekiem. A Franuś czy był uczonym, odważnym? nie wiedziałam i ta-to może niewiadomość włożyła w moje usta następny cichutki monolog, wypowiedziany pod sekretem dziewczynie w błękitnéj sukni, która stała w lustrze przede mną i poprawiała sobie włosy, rozrzucone śród uprzedniego rozmyślania. Nie, nie kocham go, ale go bardzo, bardzo lu-