Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pamiętnik Wacławy vol I.djvu/042

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

mi wstyd przynosi? Wszak posiadam dość znaczny majątek, abyś mógł przy nim obejść się bez pracy!
Ojciec długo nie odpowiadał.
— Porzucić mój zawód? — zaczął po chwili stłumionym głosem — kobieto! czy ty rozumiész sama to, o czém mówisz? Czy ty znasz to niezmierne zamiłowanie nauki, które mnie całego przenika? Czyś myślała o tém, jakie obowiązki ciążą na mężczyznie, który wié, co to honor? nie chce żyć z cudzego mienia, a pragnie być użytecznym obywatelem swego kraju? Mówisz mi o swoim majątku!... alboż go potrzebuję? Oddaj go komu, a w zamian bądź mi żoną nie tylko z imienia!
— Jak ja ci mogę być żoną, tak jak tego pragniesz, kiedy ty mię nie pojmujesz! — zawołała moja matka ze łzami w głosie.
— A ty czy mię pojęłaś? — odparł z uniesieniem ojciec i mówił daléj a długo, ale głos jego tak opadał i podnosił się z kolei, takie w nim były głębokie wibracye boleści, zawodu, tłumionego gniewu, że serce moje bardzo mocno uderzać zaczęło, ukryłam twarz w dłonie i ani jednego więcéj nie dosłyszałam słowa.
Potém głosy rodziców moich mieszały się i plątały z sobą z dziwną mieszaniną skargi, wyrzutu, żalów; dosłyszałam parę łkań mojéj matki, potém dwa jakieś wyrazy, stanowczo wymówione przez ojca, i cisza zupełna zaległa budoar. Słyszałam tylko uderzenia