Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pamiętnik Wacławy vol I.djvu/017

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

w świat myślisz tylko o przyszłych balach. Wolałabym, abyś o czém inném myślała.
Smutno mi się trochę zrobiło, gdy usłyszałam te słowa i po chwili odrzekłam:
— Moja Biniu! (tak zwykłam była od dzieciństwa nazywać moję piastunkę, któréj imię było Balbina), moja Biniu, pocóż mam odwracać myśl moję od wesołych obrazów, gdy mi się one same nasuwają przed oczy?
— Po co? — odparła Balbina, — po to, aby nie napełniać sobie głowy mydlanemi bańkami, które, choć błyszczą pięknie, ale prędzéj czy późniéj pękną i zostawią po sobie samę pustkę.
Posłuchaj mię, Wacławo, a lepiéj może zrozumiész, co chcę powiedziéć.
Tu piastunka moja splotła ręce na szaréj sukni i tak daléj mówiła:
— Ośmnaście lat temu, w tym samym pokoiku, na tém samém miejscu, na którém siedzisz w téj chwili, siedziała matka twoja, o rok młodsza, niż jesteś teraz i, tak jak ty, mająca nazajutrz opuścić pensyą. Obok niéj siedziałam ja, bo wyhodowałam ją, jak ciebie, na moich ręku. Otóż matka twoja zamyślona była także, a gdym ją zapytała, o czém myśli, odrzekła: „o piérwszym balu, na którym się znajdę”. Wówczas zdawało mi się rzeczą bardzo naturalną, że piękna i bogata panna, która z pensyi w świat wychodzi, myśli o balu. Ale gdy potém patrzyłam na życie