Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Pamiętnik Wacławy vol I.djvu/015

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Fala moja przestała się kołysać i wraz ze mną stanęła po środku światłéj przestrzeni. Poczułam zawrót głowy, bo chóry Archaniołów zwróciły się w moję stronę i utkwiły we mnie oczy.
Zdawało się, że to Olimpijskie zebranie pytało niespokojnie, kim jest i jakim nowy do ich grona przybysz, a twarz moję, postać, różowy obłoczek z gazy, który mię okrywał, poddawało ścisłemu rozbiorowi.
Myślałam, że zemdleję z pomieszania i trwogi, ale przykre uczucie to krótko trwało, bo postrzegłam między Archaniołami ruch wielce dla mnie przychylny, usłyszałam usta ich, szepcące pochwały na cześć moich oczu, włosów, kibici i sukni z różowéj gazy. Poczułam rozkoszne łechtanie około serca, podniosłam głowę z tryumfem i zaczęłam wraz z innymi wirować w szybkim tańcu po ziemi, która wyglądała jak zwierciadło, albo jak szyba wód spokojnych. Fala moja kołysała się coraz żywiéj i niosła mię coraz prędzéj, między tłum, który mię chwalił, w wir tańca odurzającego, aż zatrzymała się nagle, a na niéj już nie ja jedna stałam, ale stał obok mnie ktoś nieznany, czy na-pół-znany i patrzył na mnie dziwnemi oczyma. Czułam tylko na sobie to spojrzenie, bom go widziéć nie mogła. Ciężar nieśmiałości i wzruszenia w dół mi kłonił powieki. Gdy nareszcie przemogła ciekawość i podniosłam oczy, zobaczyłam mężczyznę, zupełnie podobnego do bohatera ostatniéj czytanéj przeze mnie powieści. Miał ten sam wzrost, te same