Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Ostatnie nowele.djvu/038

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

kąd Timoleon-bratobójca, na pustyni z gwiazdami, z chmurami, z wichrami, z ubogimi pasterzami trzód kozich przestawał, gdy przybyło ku niemu poselstwo z Koryntu, błagające, aby na czele wojska ku Syrakuzie śpieszył. Nieszczęście wołało nieszczęśliwego, Grecja wołała Greka. Usłuchał. I oto wnet już wystąpi do walki z tobą, o Panie, z tobą, któryś jest najstraszliwszy wróg Grecji i Timoleona...
Po komnacie znowu rozległo się echo:
— Wróg Grecji?...
Przepastne zdumienie było w tem echu i pierwszy poszum wichru, który niesie bóle i bunty.
— Wróg Timoleona... którego wielbię?
Z twarzą obróconą ku ścianie, jakby przed nią tylko głębiny duszy swej odkrywał, mówić począł:
— Jest mi tak, jak gdybym obudził się ze snu. Śniło mi się, że byłem wrogiem Grecji, a teraz spostrzegam, że brzydzę się zadawaniem krzywdy krainie, na której palce błogosławiące położyły genjusze wielkich myśli i czynów, mamże, jako zwierz dziki rozdeptywać płody tej ziemi, w truciznę obracać żywiące jej soki? Śniło mi się, że byłem wrogiem Timoleona, a teraz głośno wołam, bo moc uczuć niepojęta z piersi mi wyrzuca słowa popędliwe: czemum ja męża tego nie spotkał na górskiej przełęczy i pocałunku przyjaźni nie wziął od niego w przeczystym eterze? Czemu wśród równin morskich przestrzennych, wolnych, w oddechu łagodnych wiatrów nie spoiły się dłonie nasze przymierzem pokoju? Czemuśmy razem nie ścigali oczyma lotu orłów, my — dwaj orłowie? Czemu pod ognistem okiem słońca nie