Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Ostatnia miłość.djvu/389

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Nie zawsze, tłumiąc śmiech i nie podnosząc oczu odpowiedziała Regina; jak księżyc w pełni, to i po zachodzie słońca jasno.
— Pani!... serce bywa czasem jak jaskinia; gdy słońce zajdzie, żadnej już innej gwiazdy światło nie zaświeci...
— Więc w braku gwiazdy można zapalić świecę... spokojnie zarzuciła znowu Regina.
— Gdybyś pani chciała, moje słońce nigdyby nie zaszło — mogłabyś je pani zatrzymać.
— O panie! alboż jestem Jozue! I zaśmiała się już na dobre Regina.
— Pani jesteś aniołem! coraz ożywiając się zawołał arystokratyczny młodzieniec; w pani ręku jest moje życie! Od pierwszej chwili, od pierwszego na panią spojrzenia, poczułem że bez pani egzystencja byłaby dla mnie jak pustynia bez rosy, jak niebo bez słońca, jak... jak... wiosna bez kwiatu, jak... jak... jak noc bez gwiazd, jak... ach, róża bez zapachu... Pani jesteś bóstwem! u nóg pani składam mój ród, moje dobra, moje stosunki, siebie samego i całe moje serce — i najszczęśliwszym będę jeśli kiedy... jeśli kiedy pani się nazwiesz hrabiną W.
Cały ten monolog wypowiedział drżącym i przerywanym głosem, wtórując mu przyśpieszonym, niby od wzruszenia oddechem, i coraz niżej zsuwając na czoło włosy. Kończąc, jednę dłoń oparł na poręczy fotelu, drugą rozpoczął kreślić w powietrzu uroczyste