Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Ostatnia miłość.djvu/356

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

tów. Są różne natury ludzkie. O jedne, burze życia odbijają się nie zostawiając po sobie śladu przejścia; lub na wpółmartwej głębi toni tworząc zaledwie takie lekkie zmarszczki, jakiemi zielona gałązka poruszana dziecięcą ręką rysuje powierzchnie cichej wody. Inne, podobne są kwiatkom o przezroczystej tkance, które dotknięte szorstką ręką zginają się, zwijają listki i więdną; pod ciężką dłonią losu schylają smutne czoła, i na zawsze tracą młodzieńcze uśmiechy. A smutek taki, to nie słabość, to nie grzeszna apatja, która siłę myśli i moc czynom odbiera; to tylko głębokie, wewnętrzne skupienie ducha w rozmyślaniu nad tem, co nam życie przynosi i czego od nas żąda. Smutek taki, to we własnych bólach oglądanie tysięcy boleści podobnych nam istot. Bo przecież cierpienia nasze nie są nigdy jednostkami oderwanemi od ogólnej massy cierpień; mają one źródła i powody bytu dalej i głębiej sięgające, niż te które leżą we własnych sercach naszych — bo biorą początek w samych zasadach społecznego ustroju. Dobre i złe, bezprzestanne ma w świecie oddźwięki; powtarza się, spotyka ze sobą w różnych miejscach, czasach i sercach — tak jak powtarzają się i spotykają w przestrzeni echa jednostajnych pieśni, śpiewanych w różnych stronach widnokręgu.
Niekiedy, Henryku, przemocą prawie porywałeś mię z mojej cichej ustroni i uwoziłeś w świat, między lu-