Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Ostatnia miłość.djvu/353

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ju i przyzwoitej, gentlemańskiej grzeczności. A kiedy rzekłam: Przepędziliśmy z sobą blisko trzy lata, mieliśmy wspólnie kilka chwil pięknych; nie miejmyż do siebie urazy i rozstańmy się przyjaciółmi! — pocałował rękę którą mu podawałam, i prosił mię, abym na pamiątkę od niego wzięła piękną Strzałę, na której jeździć lubiłam. — Przyjęłam i wzajem ofiarowałam mu bogaty kunsztownie ze srebra wyrobiony przybór, który jako arcydzieło sztuki złotniczej Henryk mi był przysłał z Paryża. Poczem, w czasie gdy służący przygotowywali wszystko do mego wyjazdu, usiedliśmy razem na kozetce, i kilka chwil rozmawialiśmy o rzeczach obojętnych. — To łatwe zgodzenie się z moją wolą Alfreda, nie było wynikiem filozofji ni wyrozumowanej szlachetności: ale chłodu i wstrętu do wszelkiej walki, do jakiegokolwiek wstrząśnienia. Wszakże wdzięczna mu byłam za nie; i gdym posiadła pewność, że nie będę jego żoną, niechęć moja ku niemu zniknęła — i lubiłam go tak jak się lubi człowieka, który nam uczynił coś dobrego; jak się lubi blade wspomnienie kilku odległych miłych chwil.
Po wyjeździe z Różany, cały dzień przepędziłam u Mileckich. Wspomnienie tych ludzi zostało mi na zawsze w sercu i pamięci. Odegrali oni ważną rolę w mojem życiu. Gdybym ich nie spotkała, gdybym w białym ich dworku nie ujrzała wcieloną świętość i piękność rodzinnej idei, nigdybym może nie pojęła