Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Ostatnia miłość.djvu/336

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

tak jak polowanie. Ale codziennie jedząc smaczne obiady, człowiek oswaja się z niemi w końcu i przestaje cenić ich doskonałość — a ciągłe używanie rozrywki, zamienia ją w końcu w jeden z żywiołów nudy.
Owego ranka, Alfred wszedłszy do mego pokoju ze zwykłą sobie gentlemańską grzecznością podał mi rękę i rzekł.
— Przyszedłem cię pożegnać Regino, wyjeżdżamy na kilkodniowe polowanie.
— Życzę panom szczęśliwej wyprawy, odpowiedziałam — i umilkliśmy. Rozmowy nasze zwyczajnie miały taki monosyllabowy ton.
Przez chwilę Alfred przechadzał się po pokoju z rękami w kieszeni — aż spojrzał na moję spicrutę, którą wczoraj byłam rzuciła na krzesło.
— A propos, rzekł, słyszałem żeś późno wróciła wczoraj z przejażdżki. Czy Strzała się nie zmęczyła bardzo?
— Umiem jej zażywać Alfredzie, odpowiedziałam; zresztą nie jeździłam daleko, wieczór cały spędziłam w Zajeziornie.
— Co to jest Zajeziorna? spytał jakby sobie przypominając Alfred.
— Dwór państwa Mileckich, odrzekłam.
— A, Mileckich! coś o nich słyszałem. Zkądże znasz tę szlachtę?
— Spotkałam ich wczoraj i zaprosili mię do siebie. Są to bardzo mili ludzie.