Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Ostatnia miłość.djvu/284

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ły gniew mój upada i niknie — i szczerze uścisnęłam jego rękę.
— Regino, rzekł brat mój ciągle patrząc mi w twarz, powiedz mi szczerze, otwarcie, dla czego idziesz za pana Alfreda?
Milczałam przez chwilę, aż wreszcie cicho wyrzekłam.
— Bo kocham go.
Henryk wypuścił z dłoni moją rękę, i powstawszy przedemną, rzekł.
— Dziecko, a znaszże ty człowieka którego kochasz?
A gdy milczałam mówił dalej.
— A wieszże iż on ma serce zimne, które silniej uderza tylko na widok pięknego konia? wieszże iż on ukochał ciebie — jeśli to co on czuje może się nazwać miłością — tylko za twoją piękną twarz i zgrabną postać, a nie za myśl, nie za uczucia twoje których nigdy nie pojmie; ukochał cię nie jak człowiek, ale jak zwierzę. Regino! Regino! ty teraz nie rozumiesz jaka ta jego miłość; ty siebie samej nieznasz i jego nieznasz i niewiesz kim on jest i kim sama będziesz! Siostro moja! jeszcze czas! ty się zgubisz — ratuj się!
I ujął mię za rękę i chciał przyciągnąć do siebie. Ale z mocą wyrwałam się z jego rąk, i cała spłoniona i drżąca, zawołałam.
— Nie wierzę! nie wierzę!