Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Ostatnia miłość.djvu/186

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Zamieniłaś życie w próżną igraszkę; najlepsze, najmłodsze dni spędziłaś w zalotnych uśmiechach i szczebiotaniach. Gdzie twoje prace? gdzie twoje zasługi? spójrz na przebyte lata!
I oto jak w zwierciedle kobieta ujrzała swoją przeszłość, siłą natchnienia dobrego swego anioła w ciąg obrazów streszczoną. I naprzód ujrzała siebie dziewicą czystą, niewinną, wyciągającą ręce ku światu. Stopniowo, mglista zasłona okrywała przed nią prawdę i dobro — aż z poza tej zasłony życie wydało się jej cackiem danem jej do zabawy. Potem jak w kalejdoskopie przesuwały się przed jej oczami obrazy różnych a świetnych balów; gwarne tłumy, muzyka, tańce — a ona wśród tego wszystkiego zawsze, wszędzie królową. A w domu dla niej pustka — więc rzuca się w objęcia szału i coraz dalej, coraz głębiej. U łoża jej kolebka stanęła, uśmiechnęło się dziecię — ale w jej piersi nie zjawił się zbawczy anioł macierzyńskiej miłości. Ona coraz dalej i coraz prędzej, coraz prędzej i coraz szaleniej biegła w wir próżnych a hałaśliwych zabaw i brnęła w kał tajnych a bezmyślnych miłostek. I oto dziś jest w całym blasku swojej piękności! ludzie ją wielbią, przebaczając jej wszystko — a jednak ona nieszczęśliwa! Pustka w niej samej, i pustka wkoło niej! Spotkała człowieka który pierwszy obudził w niej lepsze, głębsze niż inni uczucie — a ten nią pogardza — niechce nawet zatrzymać w swem ręku kwiatka od niej!