Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Ostatnia miłość.djvu/155

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Ja sądzę — rzekł Henryk, że istotne piękno przez wszystkie pokolenia jednako cenione być musiało.
— Tak — mówił pan Stefan, ale różne wieki urabiały ideał piękności według siebie, na obraz i podobieństwo swoje. Tak starożytna, pogańska Grecja rozkochana w kształtach cielesnych, nic po za niemi nie dojrzała. W posągach starożytnych ujrzysz niepokalanej czystości i olbrzymiej siły kształty, ale nie dojrzysz w nich światła płynącego z wewnętrznej treści człowieczej istoty — ni odrobinki nie znajdziesz w nich ducha. Potem, chrześcjanizm owionął ludzkość ascetycznem tchnieniem; formy poszły w obrzydzenie, materja została wyklętą, człowiek zapragnął otrząsnąć się całkiem z cielesnej swojej natury, i w ziemskiem jeszcze życiu stać się czystym duchem. Z tąd sztuka pierwszych wieków chrześcjaństwa całkiem zapomina o kształtach; freski jej przerażają olbrzymiemi formami; malowane i rzeźbione postacie, mają mglistość i sztywność wstrętną prawie. Ostatnie wieki dopiero pojęły, że jak formy bez duchowej piękności są próżnem bawidłem — tak duch nieujęty kształtami, rozwiewa się w niepochwytną i abstrakcyjną mgłę. Zasada ta konieczności łączenia obu czynników, z dziedziny sztuki przeszła w zakres stosunków ludzi; jedni w drugich zapragnęli dojrzeć nie samą już tylko piękność cielesną, ale i duchową — na nią się oglądają