Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Ostatnia miłość.djvu/153

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Pójdźmy Fryciu na przekąskę, bo djabelnie jeść mi się chce.
— Dobrze, a potem pójdziemy do niej!
— Niewiem czy pójdę dziś, bo Bojnio zaprosił mię na preferansa.
— A ja pójdę — tylko wprzódy jeszcze pójdę do hrabiny.
— Po co?
— Ha, ha, ha, gdybyś wiedział, hrabio! genjalna papuga....
Dalszego ciągu rozmowy nie dosłyszał Henryk, bo rozmawiający zbyt się już oddalili, a głos pana Frycia skonał w oddali na wyrazie: papuga.
Po ustach młodego człowieka przebiegł ironiczny uśmiech. Słyszał on imię siostry swojej w dziwnej mięszaninie połączone z Michałkiem, przekąską, preferansem i papugą. I pomyślał: dziwni są ci ludzie! zajmują się kobietą nie rozumiejąc jej, nie mogąc ocenić jej istotnej wartości; zajmują się ot tak, przez ciekawość, dla pięknych oczu, dla spodziewanej cyfry majątku — a żaden z nich nie pomyśli o tem, czy też sam jest wart tej kobiety z którą gotów swe losy połączyć? czy zdolny dać jej szczęście? czy myśl jego odpowiada jej myśli? I żaden z nich nie zagląda w jej duszę — pocóż im dusza? Piękna jest i bogata — alboż nie dosyć tego? I dziwna! żaden z nich nie czuje jak małym jest przy niej! pycha oślepia ich wszystkich, i pną się ku słońcu! I jeszcze