Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Ostatnia miłość.djvu/082

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Po co się czarnym oddawać myślom? — Pójdźmy oto raczej, poprośmy pannę Wandę aby zechciała wejść do pokoju i odpocząć.
I oboje wyszli do ogródka — Stefan i Regina zostali sami.
Regina powstała i stanęła przy otwartem oknie; a Rawicki zbliżył się też i naprzeciw niej stanął w milczeniu.
W ogródku, między zielenią błyskały jak obłoczki błękitne sukienki dwóch przechadzających się panienek, a obok nich ukazywało się niekiedy z za krzewów czarne ubranie towarzyszącego im mężczyzny.
Na klombach pod oknami, ozłocone promieńmi słońca błyskały barwne główki gwoździków, rezedy i stokroći — a woń od nich płynęła falami.
— I ja niemniej rad jestem — rzekł po chwili milczenia p. Stefan, jakby odpowiadając na ostatnie słowa Reginy powiedziane do niego — i ja niemniej rad jestem, żeśmy się z panią w poglądach na świat i życie zgodzili. Jedno tylko mię dziwi — i zatrzymał się jakby mu trudno było myśl swoję dokończyć.
— Co pana dziwi? spytała kobieta podnosząc nań śmiały i pełen pytania wzrok.
— Dziwi mię, kończył p. Stefan, że pani tak młodą będąc, nabrałaś tak dojrzałego o rzeczach sądu.
— Panie Rawicki, przerwała Regina, ja sądzę że można stać się dojrzałą w młodych latach, tak