Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Ostatnia miłość.djvu/061

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

jaciel. Kiedy zmęczony młodzieniec usiada by spocząć, inżynier schylony, bada pokłady ziemi, rozważa naturę gruntu, skał i kamieni; a potem zbliżywszy się do jej brata, przez mikroskopijne szkło ukazuje mu tysiące skamieniałych istot, składających ziemię na której stoją, a których szczątki rozpoznać może tylko biegłe oko geologa.
I widziała dalej w swej wyobraźni okręt płynący po błękitnym Adrjatyku. Wicher gwałtowny rwie żagle z jękiem i trzaskiem; fale morskie wzdymają się w potworne bałwany, niebo huczy grzmotem bez końca i piorunną strzela błyskawicą. Na okręcie popłoch i jęk rozpaczy. Dwaj tylko ludzie śmieli i niezbledli patrzą w twarz śmiertelnie walczącym żywiołom. To znowu brat jej i jego przyjaciel. Henryk się nie lęka, bo i sam jest odważny i wzmacnia go męztwo towarzysza; ale w przedśmiertnej chwili posyła myśl ku stronie rodzinnej, ku mogile rodziców i ku siostrze, którą dziecięciem pożegnał, a łza pożegnania i żalu za tem czego już nie ujrzy, na oku mu błyszczy. W oku drugiego mężczyzny łzy niema; pała ono ogniem jakby pożyczonym od błyskawic, które ślą w świat pioruny. Walka żywiołów uroczystym twarz jego oblewa spokojem. „Henryku, mówi, po co ta łza w oku? Wszak jesteś człowiekiem! Nim pochłoną cię te wzburzone żywioły, do ostatniej chwili twego życia ty im panujesz — bo one bezmyślne a tyś naczynie myśli; one grożą a