Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Ostatnia miłość.djvu/053

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

gnieniem zbliżenia się do różnych kółek tutejszego towarzystwa. U wód, nie bardzo można przebierać. Prawdziwie jednak zacna i rozumna kobieta, którą polecić mogę znajomości pani, dodał zwracając się do Reginy — jestto marszałkowa Z.; przybyła tu z dwiema wnuczkami dla ratowania mocno zagrożonego zdrowia jednej z nich.
Kończąc te słowa, i jakby dla zmienienia przedmiotu rozmowy, wziął kwiat róży którą przed chwilą Regina położyła na stoliku.
— Co za wspaniały kwiat! rzekł patrząc w białe, delikatne, i jeszcze drżące pod drobnemi kroplami rosy zwoje różanych liści.
— Lubisz zawsze kwiaty? zapytał Henryk.
— Dwie tylko rzeczy w życiu zawsze kochałem namiętnie, odpowiedział inżynier patrząc ciągle w różę: naukę i kwiaty.
— A żywego jakiego kwiatu nigdyś namiętnie nie kochał? rzekł ze swobodnym uśmiechem Henryk.
Uśmiech ten, wywołał na usta Stefana także uśmiech, ale jakby smutny, jakby ironiczny, po którym zapytany odpowiedział.
— Czy wiesz, Henryku? że bodaj nigdy.
Mówiąc to — spotkał się ze wzrokiem Reginy; oczy kobiety, duże, ciemne, myślące, a jednak pełne ognia, — istne oczy Ukrainki, z dziwnym wyrazem przywiązane były do jego twarzy. W spójrzeniu tem