pan Rawicki te wszystkie przedmioty, lekko uśmiechnął się i rzekł.
— Jak widzę ożeniłeś się, Henryku.
Rozśmiał się głośno młody człowiek i zawołał.
— Zkądże ci przyszła ta myśl, mój drogi?
— Przypuszczam przecie że nie wyszywasz sam jedwabiami na kanwie, i nie nosisz tego kapelusza, który tam leży.
Głośniej jeszcze rozśmiał się Henryk.
— Nie zwróciłem uwagi na te drobiazgi, rzekł — tak już do ich widoku przywykłem. W każdym razie nie należą one do mojej żony, ale do siostry. Przyjechałem tu z moją siostrą.
— Zapomniałem że masz siostrę, odpowiedział pan Rawicki. Mówiłeś mi kiedyś o tem. Starsza czy młodsza od ciebie?
— Młodsza o lat kilka.
— Musi już być mężatką.
Na te słowa uśmiech zniknął z ust pana Henryka, brwi mu się zsunęły i wyraźny smutek całą twarz zalał. Przez chwilę nic nie odpowiadał.
Spostrzegł tę zmianę wyrazu twarzy i to wahanie się pan Stefan, i pożałował swego pytania. Na myśl mu przyszło że może siostra Henryka była jedną z tych istot nieszczęśliwych, niedołężnych, ułomnych lub odrażająco szpetnych, i wskazanych przez to na wieczne osamotnienie — że więc pytaniem swojem zranił serce dobrego i kochającego brata.
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Ostatnia miłość.djvu/048
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.